piątek, 18 marca 2016

Rozdział 5.

Obudziłam się. Był już ranek. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:50 co..przecież zaraz spóźnię się do szkoły. Jak poparzona pobiegłam do łazienki umyć zęby, a potem z powrotem do pokoju ubrać się. Założyłam pierwsze ciuchy jakie wpadły mi do rąk, wzięłam plecak i wybiegłam z domu.
Za kilka minut zacznie się lekcja. Zaczęłam biec, by szybciej dotrzeć na miejsce. Oczywiście jak to ja, spóźniłam się. Wpadłam do klasy. Na szczęście nauczyciela jeszcze nie było. Chciałam usiąść do swojej ławki, w kórej siedzę z Lily, ale moje miejsce było zajęte. Siedział na nim ten chłopak...Charlie bodajże. Tak, chyba tak miał na imię. Jak się poźniej okazało nie zdał i dlatego się tutaj przeniósł. Podeszłam do nich. 
- Hej..Lily zawsze siedziałaś ze mną. - Powiedziałam lekko zawiedziona.
- Tak, ale myślałam, że nie przyjdziesz, więc usiadłam z Charlim. 
- Oj, Elena usiądź dzisiaj gdzieś indziej. - Wtrącił się chłopak.
Nie opdowiedziałam już i usiadłam w ostatniej wolnej ławce na końcu sali. Dobra nic się nie stanie, jeśli ten jeden raz usiadę sama. Lekcja była bardzo długa i czas zdawał się dłużyć w nieskończoność. Wyszłam z sali udając się do łazienki. Podeszłam do lustra, a za mną ujrzałam Charliego. 
- Charlie? Czego chcesz? - Zapytałam oschle. Nie polubiłam go. Wiem...znam go dopiero jeden dzień, ale już wyrobiłam sobie o nim opinię i nie zanosi się na to, żebym ją zmieniła.
- Pogadać. 
- O czym? 
- O wszystkim...masz chłopaka? 
- Słucham? Skąd to pytanie? 
- Z ciekawości - Uśmiechnął się. 
- Tak, mam. 
- Szkoda. mogło być fajnie. Ale nie wszystko stracone. - Puścił mi oczko i tak po prostu sobie wyszedł. Myślałam, że polubili się z Lily, a tu taka niespodzianka... Postanowiłam nic narazie nie mówić blondynce. 
Wychodząc z łazienki zauważyłam mojego  chłopaka. Podeszłam do niego, a zaraz potem podszedł Charlie. 
- Idziecie gdzieś dzisiaj po szkole? - Zapytał blondyn. 
- Jasne, czemu nie - Odpowiedział Cody...aha zdecydował już za mnie. 
- To do zobaczenia w skateparku! - Krzyknął odchodząc. 
- Cody, a może ja nie mam ochoty nigdzie iść? 
- Oj daj spokój, będzie fajnie. - Pocałował mnie w policzek i poszedł do klasy. Jest niestety starszy ode mnie, więc nie mamy razem lekcji. 
Ostatnia lekcja mianowicie fizyka minęła dość szybko. Poszłam Cody'ego i razem poszliśmy do tego skateparku. Lily i Charlie byli już na miejscu.
- No w końcu jesteście...idziemy jeździć - Powiedziała z entuzjazem blondynka.
- Hmm może ja sobie dzisiaj odpuszczę.
Niezbyt umiałam jeździć na desce i nawet tego nie lubiłam. W ogóle mogłam tu nie przychodzić.
- Elena..no co jest z Tobą. Ale jeśli nie chcesz z nami jeździć i wolisz siedzieć sama to okej. Szkoda. - Odparła niezadowolona Lily.
Gdy to powiedziała cała trójka odeszła w przeciwnym kierunku. Dzisiaj było nawet dużo osób. Obserwowałam wszystkich, tych którzy jeżdżą. Wszystkim dobrze to wychodzi. Nie wiem co oni w tym widzą. Mnie to nie kręci. Siedziałam, gdy w tłumie zobaczyłam pewnego chłopaka. Leondre. Ciekawe co on tu robi...zdawało mi się, że akurat dzisiaj nie mogą nigdzie wychodzić. Tak, mają określone dni, w których mogą spędzić czas wolny jak chcą i iść gdzie chcą. Swoją drogą brunet całkiem nieźle jeździł. Ale nie..stop. Czyli musiał uciec. No ciekawe co na to powie moja mama hmm. Mały uśmiech wkradł mi się na usta. Będę miła dla niego, tak jak on dla mnie. Odwdzięcze mu się po ostatnim. Podeszłam do niego.
- Leo! - Krzynęłam z nadzieją, że mnie usłyszy. Nadzieja ahh. Krzyknęłam jeszcze raz na co chłopak z niezdowoleniem do mnie podszedł.
- Czego znowu chcesz?
- Też się cieszę, że Cię widzę Leo - Uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Jak miło - Przekręcił oczami.
- Możesz dzisiaj wychodzić?
- Tak.
- Nie kłam.
- Skoro wiesz, że nie to po co pytasz?
- Moja mama wie, że opuściłeś dom dziecka?
- Znając Ciebie niedługo się dowie.
- Nie znasz mnie.
- To w sumie dobrze. Posłuchaj nie mieszaj się w moje sprawy.
- A co jeśli będę?
- Pożałujesz tego.
- Jaki groźny - Zaśmiałam się głośno.
- Zostaw mnie.
Chciał odejść, ale nie pozwoliłam mu. Złapałam go za rękę i pociągnęłam go do siebie.
- Co Ty robisz? - Zapytał zdezorientowany. Przecież nic takiego nie zrobiłam...nie rozumiem o co mu chodzi.
- Devries będziesz miał kłopoty.
- Te kłopoty będą tylko i wyłącznie przez Ciebie. Czego Ty ode mnie chcesz?
Zdaje się, że doskonale wiedział co zamierzam zrobić. Moja mama nie lubi wręcz nienawidzi, gdy ktoś jej nie słucha, albo lekceważy jej słowa. On to właśnie zrobił. Poza tym z tego co słyszałam nie mogą opuszczać budynku bez pozwolenia.
A ja mam okazję mu dogryźć, więc czemu mam tego nie wykorzystać?
- Lepiej wróć już do domu.
- Słucham? Nie będziesz mi mówić co mam robić, dziewczynko.
- Chcesz się przekonać?
- Jezu...dobrze dzwoń. Zadzwoń do swojej matki i jej to powiedz. Nawet dam Ci swój telefon. - Powiedział to wyciągając go.
Jejku..niby chciałam to zrobić, ale w sumie co mnie to obchodzi. To jego sprawa. Chociaż teraz już jest chyba za poźno. Wyjdę na idiotkę jeśli teraz odpuszczę. Postanowiłam zadzwonić.
Powiedziałam mamie o tym. Chciała żebym wraz z Leo poszli do domu dziecka. Tylko po co ja mam tam iść...nie rozumiem. Bez pożegnania z moim chłopakiem i Lily poszliśmy w stronę budynku.
- Zadowolona jesteś? Przez Ciebie będę miał kłopoty. Nikt nie musiał się o tym dowiedzieć i wszystko byłoby okej, ale nie Ty zawsze musisz coś popsuć.
Nie odpowiedziałam. Nie miałam ochoty się z nim kłócić. Po kilku minutach doszliśmy na miejsce.
Mama siedziała w swoim fotelu i przeglądała jakieś papiery. Uniosła wzrok, gdy nas zobaczyła.
- No w końcu jesteście - Powiedziała z wyrzutem.
Leo zaczął się tłumaczyć, ale to co powiedział...nigdy bym się tego nie spodziewała. Myślałam, że powie prawdę... a więc to jest jakby jego zemsta. On tego pożałuje...pożałuje każdego słowa, którego tu powiedział.







wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 4.

Hej ślicznotko. Zdziwiłam się treścią tego sms-a. Byłam ciekawa tego, kto mógł to napisać. 
Ślicznotko? Kim jesteś? 
Twoim przyszłym chłopakiem ;) 
Słucham? Powiedz kim jesteś? 
Powiedziałem haha..do zobaczenia :* 
Nie ma to jak rozmowa z dziwnym anonimowym człowiekiem.. Nie miałam zamiaru już nic odpisywać. Pewnie ktoś po prostu robi sobie ze mnie żarty. Tak, bardzo śmieszne...
Postanowiłam pójść do salonu obejrzeć jakiś film. Pewnie nic ciekawego nie leci. Jak to w sobotę.
Na kanapie siedział mój brat. W sumie dawno go nie widziałam. Ciągle gdzieś wychodził.
- Hej braciszku - Przywitałam się siadając obok niego na kanapie. 
- Oo któż to raczył do mnie przyjść.
- Jak miałam przyjść skoro nie było Cię w domu - Zaczęłam się śmiać. 
- Dzisiaj byłem prawie cały dzień. 
- Ojejku, no to nie wiedziałam. 
Skąd mogłam wiedzieć, że jest w domu skoro mnie w nim nie było. Swoją drogą to on mógł przyjść i zadzwonić czy coś. Ciągle jest z kolegami, a dla mnie to już nie ma czasu. 
- No dobrze już - Odparł, a po chwili bardzo mocno mnie przytulił. Udwzajemniłam uścisk. 
- Co oglądasz? - Zapytałam.
- Nic. Nie ma nic ciekawego. 
- To oglądamy jakiś horror - Zapropnowałam. 
- Taa żebyś później płakała po nocach ze strachu. 
- Ja? Jaki kłamczuch - Zaczęłam się głośno śmiać. - To Ty później płaczesz. 
- Nie płaczę. Co Ty gadasz. 
- No może nie płaczesz, ale trochę się boisz. Nie zaprzeczaj.
- Oj już ciocho. 
Ciągle się śmiałam. On jest niemożliwy. 
W końcu i tak wyszło na moje, i obejrzeliśmy jeden z horrorów. 
Obudziłam sie na kanapie. Pewnie zasnęłam w trakcie filmu. Jasona nie było obok. 
- No Elena wstałaś w końcu. 
Nawet nie zauważyłam, że mama też jest w salonie. 
- Która godzina? - Zapytałam.
- Już po 11:00. 
- Co? Jak to? Niemożliwe, żebym tak długo spała. 
Zazwyczaj wstaję dużo wcześniej. 
- Gdy wróciłam już spałaś. Nie chciałam Cię budzić. 
Nie odpowiedziałam i poszłam wziąć prysznic. 
Po kilkunastu minutach byłam już umyta i poszłam do swojego pokoju. 
Na łożku siedziała Lily. 
- Co Ty tutaj robisz? 
- No w końcu wstałaś..ile można spać. 
- Jest niedziela.. - Odparłam.
- No i co tego. Tak w ogóle to żałuj, że wtedy nie poszłaś a nami. Było wspaniale! - Niemal wykrzyknęła  podekscytowana. 
- Z tym chłopakiem? 
- Tak.. Polubiłam go. 
Lily zaczęła mi opowiadać ze szczególami cały swój wczorajszy dzień. 
Opowiedziała mi trochę o tym chłopaku. Charlie Lenehan..nowy uczeń naszej szkoły. Jest starszy o rok.
- No to już koniec - Powiedziała w końcu. - a Ty co robiłaś? 
- Ja hmm w sumie to nic ciekawego. Byłam u mamy w pracy. 
- No to tak bardzo ciekawe.. - Odrzekła z sarkazmem. 
Ona tak jak ja  nie lubiła tego miejsca tyle, że ja miałam szacunek do tych dzieci i wszystkich innych osób, które musiały tam być, a ona nie. Nie rozumiała tego, że to nie ich wina, że musiały być w tym miejcu. Równie dobrze ona mogła tam trafić, albo ja. Twierdzi, że ci ludzie skoro tam są to nie muszą zaznać szczęścia. Dla mnie to niezrozumiałe, niedorzeczne. W tym jednym wypaku mamy odmienne zdania. 
- Idziemy gdzieś? - Zmieniłam temat. Nie chciałam go dalej ciągnąć. 
- Nie, muszę się uczyć. 
A no tak zapomniałabym, że jutro mamy dwa sprawdziany. 
- To pa - Uśmiechnęła się do mnie wychodząc. 
Po śniadaniu też poszłam się pouczyć. Przypomniałam sobie o wczorajszym sms-ie. Coż jeśli to nie były jakieś żarty to prędzej czy później dowiem się kto to napisał. 
Nie wiedzieć kiedy był już wieczór. Odrobiłam jeszcze lekcje, posłuchałam muzyki i poszłam spać. I tak nie mam co robić. Chociaż się wyśpię. Nagle obudził mnie dzwięk mojego telefonu. Był to kolejny sms od nieznanego numeru. 
Dobranoc Księżniczko <3 
Nie no...to już jest jakieś mega dziwne i podejrzane. Czemu nie powie mi kim jest. I jeszcze pisze takie rzeczy. Postanowiłam nie odpisywać i pójść dalej spać. 




sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 3.

- Hej dziewczynki! - Krzyknął do nas blondyn siadając między nami na ławce. 
- Hej chłopczyku! - Odpowiedziała ze śmiechem Lily.
- Jestem Charlie. 
- Ja jestem Lily, a to moja przyjaciółka Elena. 
- Miło mi - Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to.
- Jesteś tu nowy? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałam. - Zapytałam. 
- Tak...Przyjechałem tu niedawno. 
Blondyn ciągle się na mnie patrzył. Czułam się niezręcznie. 
- I jak Ci się tu podoba? - Zapytała go Lily. 
- W sumie to jeszcze nigdzie  nie byłem poza tym parkiem.
- Chętnie pokażemy Ci miasto - Powiedziała z entuzjazmem moja przyjaciółka. 
- Lily nie..musimy już iść. - Skłamałam. Nie mam ochoty spędzać czasu z tym chłopakiem. Wydawał się miły, ale ja po prostu wolałam spędzić ten dzień  tylko z moją przyjaciółką.
- Elena co Ty mówisz...nigdzie nie musimy iść. Chodź będzie fajnie. 
- To może wy idźcie razem, a ja pójdę do pracy mojej mamy. Miałam jej w czymś pomóc. 
- No okej jak chcesz. - Odrzekła wyraźnie niezadowolona. 
- Szkoda, że nie chcesz z nami iść. Trudno się mówi. Później będziesz żałować. - Wtrącił się Charlie. 
- Kiedy indziej razem gdzieś wyjdziemy - Puściłam im oczko i odeszłam w przeciwnym kierunku. 
Myślałam, że Lily pójdzie ze mną. Ona jednak wolała pójść z tym chłopakiem. W sumie to i dobrze lepiej się poznają i może coś z tego będzie.
Postanowiłam pójść do pracy mamy i tak nie mam co robić. Po kilkunastu minutach jazdy autobusem byłam już na miejscu. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do jej biura.
- Hej mamo. 
- Elena? Co Ty tutaj robisz? 
- Przyszłam Cię odwiedzić. To źle? Mogę sobie pojść - Odparłam siadając na małej kanapie. 
- Nie. Po prostu myślałam, że nie lubisz tutaj przychodzić. Zaraz ..przyszłaś do tego chłopaka? 
- Co? Jakiego? 
Z początku nie wiedziałam o kogo chodzi. Jednak potem już zrozumiałam. 
- Aa już nawet o nim zapomniałam - Dodałam.
- Jasne, jasne. 
- No tak - Zaśmiałam się. - Ale w sumie co tam u niego? 
- Teraz wyszedł z kolegami do skateparku. Powinien niedługo wrócić. 
- Ahm.. 
- Skoro juz tu jesteś to możesz  mi pomóc. 
- Jak? 
- Uporządkuj te papiery.. - Zobaczyłam stertę dokumentów na biurku. 
- No dobra.
- Ja teraz jadę po resztę, gdybyś czegoś potrzebowała lub po prostu chciała już iść to powiedz o tym Holly. Jest w swoim gabinecie. 
- Jasne - Uśmiechnęłam się do niej. Holly to jedną z osób, które tutaj pracują. 
Zabrałam się do pracy, Swoją drogą tych papierów było strasznie dużo. 
Nagle ktoś wszedł do gabinetu. Był to nikt inny niż Leondre. 
- Gdzie pani Stacy? - Od razu zapytał nawet się nie witając. 
- Wyszła na chwilę. 
- Wiesz kiedy wróci? 
- Nie.
- Gdy wróci przekaż jej, że już jestem. 
- To rozkaz? - Zapytałam lekko zirytowana. Ciekawa rozmowa nie ma co...
- Tak - Uśmiechnął się sarkastycznie. 
- A co jeśli jej nie przekażę? 
- Bedzie bardzo źle.
-  Z Tobą czy ze mną? 
- I ze mną, i z Tobą. Z Tobą raczej gorzej - Puścił mi oczko. 
- Moja mama mi nic nie zrobi - Odpowiedziłam z wywyższością.
- Twoja mama nie, ale ja i owszem. 
- Nie boję się Ciebie. 
- Nie? A powinnaś słonko. 
- Masz za dużą wyobraźnię słonko. 
- To nie wobraźnia.. tak będzie. 
- Nie przelicz się. 
Mama już wróciła.
- Oo Leo jesteś już. 
- Tak. Niedawno wróciłem - Spojrzał na mnie. 
- Elena i uporządkowałaś te papiery? - Zapytała. Jejku przez niego zupełnie o nich zapomniałam. 
- Jeszcze nie wszystkie. 
- Elena...dobra już sama sobie poradzę. - Odparła z wyrzutem. 
- Ughh.. idę już. 
- Też już pójdę do swojego pokoju. 
Wyszłam z pomieszczenia, a za mną Leondre. 
- Uważaj! - Krzyknął za mną chłopak. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Jednak po chwili zrozmuiałam...przewróciłam się o czujeś buty stojące na środku korytarza. Brunet od razu zaczął się śmiać. 
- Mówiłem, żebyś uważała - Odparł nadal się śmiejąc. 
- To nie jest śmieszne. 
- Owszem jest. 
Nie odpowiedziałam i wyszłam z budynku. Tiaa przynajmniej wydusił z siebie więcej słów niż ostatnio. 
Poszłam pieszo do domu. Nie miałam pieniędzy na bilet i zapomniałam poprosić o nie mamę. 
W końcu doszłam do domu. Od razu poszłam wziąć długą kąpiel. 
Potem bez kolacji poszłam do swojego pokoju. Dostałam sms-a od nieznanego numeru. 


Mamy kolejny rozdział :) Jeśli Ci się podobał - skomentuj, bo każdy komentarz to mega motywacja dla mnie xx 









czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 2.



- Zaczekaj! - Krzyknęłam do chłopaka, ale ten nie zareagował.


Poczekaj! - Brunet się zatrzymał i powoli odwrócił. Podbiegłam do niego.


- Czego chcesz? - Arogancko zapytał.


- Ja...ja - Zająkałam się. W sumie nie wiem po co za nim przyszłam. Ten chłopak mnie intryguje. Chcę go poznać.


- Jestem Elena - Przedstawiłam się.


- Yhym...


- Yhym? Nie powiesz mi jak masz na imię?


- Po co? - Odpowiedział i tak po prostu sobie poszedł. Stałam tam jeszcze chwilę zdziwiona jego zachowaniem. Bardzo miły chłopak...prychnęłam.


- Elena wszędzie Cię szukałam. Chodź jedziemy już. - Nagle obok mnie pojawiła się mama.


- Tak.. już idę.


W samochodzie panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać.


- Mamo, bo ja...spotkałam tutaj pewnego chłopaka. Wyglądał na około 15-16 lat, brunet o brązowych oczach. Podeszłam do niego i przedstawiłam się. Ale on najwyraźniej nie był skłonny do rozmowy.


- To za nim poszłaś?


- Tak. Kto to?


- To Leondre. Nie lubi rozmawiać z osobami, których nie zna. I zazwyczaj tego nie robi. Przez te kilka lat zdążyłam go dobrze poznać. No jesteśmy już na miejscu. - Mama uśmiechnęła się do mnie wysiadając z samochodu. Zrobiłam to samo.


Postanowiłam iść spać. Mimo, że jest dość wcześnie. Nie chcę zaprzątać już sobie głowy myślami o tym chłopaku.


*Kolejny dzień*



Zapowiada się kolejny nudny dzień w moim życiu. Wstałam dość wcześnie chociaż dzisiaj jest sobota i nie trzeba iść do szkoły. W sumie nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Będę znowu siedzieć sama w domu, bo znając życie moich rodziców nie ma. Brata też.


Zeszłam na dół do kuchni. Byłam bardzo zdziwiona tym, że tata jest w domu. Zazwyczaj o tej godzinie był już w pracy. Miał własną firmę toteż w tego powodu rzadko w nim bywał. Ostatnio też trochę dziwnie się zachowuje. W sumie odkąd mama przejęła dom dziecka i została tam kierowniczką.


-Ooo Elena wstałaś już - Powiedział z uśmiechem na ustach mój tata.


-Tak..- Potwierdziłam.


-I jakie plany na dzisiaj? - Zapytał.


-W sumie to nie mam płanów. Może pójdę z Lily do kina.


-Dobra, ja juz muszę jechać do pracy. Miłego dnia.


-Wzajemnie tato -Odpowiedziałam zawiedziona. Tak właśnie wygląda rozmowa z nim .Zamienimy kilka słów i na tym koniec.


Zjadłam na śniadanie płatki z mlekiem i poszłam się ubrać. Nagle usłyszałam dzwonek. Zeszłam na dół zobaczyć kto mógł przyjść tak wczeście rano.


Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Cody'ego. Szeroko się uśmiechnęłam i wpuściłam chłopaka do środka.


-Stęskniłem się za Tobą - Powiedział słodkim głosem Cody.


-Ja za Tobą bardziej - Pocałowałam go i mocno przytuliłam.


Poszliśmy do salonu.


-To co robimy? - Zapytał.


Oglądamy film - Puściłam mu oczko.


-Znowu? - Szatyn zaczął się śmiać. - Oj Elena..


Często oglądamy filmy. Uwielbiam je z nim ogądać.


- No co? - Też zaczęłam się śmiać. - To co oglądamy?


- To co zawsze.



Skończylismy oglądać.Cody poszedł już do domu. Przez dobrą godzinę ciągle się śmiałam. Uwielbiam z nim spędząć czas. Jest wspaniałym chłopakiem. Zawsze poprawia mi humor.


Znowu jestem skazana na nudę. Nie mam zamiaru spędzić pół dnia sama w swoim pokoju. Pójdę do Lily. Dziewczyna mieszka niedaleko, więc poszłam do niej pieszo.


Byłam już na miejscu,


-Hej Lily - Pocałowałam dziewczynę w policzek na przywitanie.


- Elena? Hej, właśnie miałam do Ciebie iść - Zaśmiała się. - Idziemy do parku?


- Myślałam, że pójdziemy do kina, ale okej.


Szłyśmy dobre pół godziny i w końcu doszłyśmy na miejsce.


Usiadłyśmy na małej ławce. Rozmawiałyśmy głównie o szkole.


-Ej, Elena patrz - Spojrzałam we wskazanym kierunku.


- No i co? Nie rozumiem. Niedaleko nas siedział chłopak. Wyglądał na starszego od nas.


-Ciągle się na nas patrzy. - Wyjaśniła Lily. Całkiem fajny.


- Podoba Ci się? - Zapytałam. Rzadko kiedy jakiś chłopak jej się spodoba.


- Wygląda na fajnego - Odrzekła rumieniąc się.


- To podejdź i zagadaj.


- Nie muszę. On własnie tu idzie.

Rozdział 1.

-Elena! Elena wstawaj! - Krzyknął mój brat, zrywając ze mnie kołdrę.
-Zaraz wstanę. - Odmruknęłam zaspanym głosem. Kocham go, ale budząc mnie tak wcześnie rano wcale nie sprawia, że moja miłość do niego wzrasta.
- Elen ja nie żartuję zaraz spóźnisz się do szkoły. Jeśli natychmiast nie wstaniesz, pożałujesz tego. - Odparł ze śmiechem powoli do mnie podchodząc.
-Dobra już. Wstaję.
Mówiąc, że tego pożałuje Jason miał na myśli łaskotanie mnie. Wie, że tego nienawidzę. Miał z tego dobrą zabawę, a przy tym szybki i skuteczny sposób do tego, żeby wygonić mnie z łóżka.
Poszłam do łazienki wykonać poranne czynności i już o 07;45 byłam gotowa do wyjścia. Rodziców jak zwykle o tej godzinie już nie było w domu. Bardzo ich doceniam. Ciężko pracują, aby zapewnić mi i mojemu bracie wszystko co najlepsze. Chociaż mogliby poświecić mi trochę więcej czasu.
Nareszcie doszłam do szkoły. Od razu udałam się do klasy, w której mieliśmy mieć pierwszą lekcję - biologię. Dosiadłam się do mojej przyjaciółki Lily. Jest wspaniała. Lubię biologię, więc lekcja minęła mi dość szybko. Wychodząc z klasy zauważyłam mojego chłopaka. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Szeroko się do mnie uśmiechnął. Chwilę porozmawialiśmy, gdy zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję.
W końcu koniec...mogę iść do domu. Pożegnałam się z Lily i Codym. Zadzwoniłam do mamy pytając czy odbierze mnie ze szkoły. Oczywiście zgodziła się, ale najpierw będziemy musieli zajechać do domu dziecka. Moja mama jest w nim kierowniczką. Nie lubię tego miejsca. Byłam tam tylko kilka razy i jakoś mnie tam nie ciągnie. Mama podjechała już swoim samochodem.
- I jak było w szkole? - Czule zapytała.
- Dobrze. Jak zawsze. - Uśmiecham się do niej.
Dojechaliśmy na miejsce. Mama poszła do swojego gabinetu po jakieś papiery, a ja zostałam sama w korytarzu.
Przeglądałam telefon, gdy nagle zauważyłam jakiegoś chłopaka na końcu korytarza. Szedł w moją stronę. Był już całkiem blisko mnie. Był bardzo przystojnym brunetem. Uśmiechnęłam się do niego, ale on tego nie odwzajemnił. Przeszedł obok mnie obojętnie. Wyglądał na smutnego...postanowiłam za nim pójść.

niedziela, 21 lutego 2016

Prolog



Może to zabrzmi śmieszne, ale codziennie zadaje sobie pytanie jak to jest mieć nie idealne życie...moje właśnie takie jest. Idealna rodzina, dom, szkoła. Kochający chłopak, ale nie..ja tego nie chcę. Nie chcę tej codzienności. Chcę zaznać czegoś nowego. Wiem, że wiele osób chciałoby być na moim miejscu i wiecie co? Chętnie bym się z nimi zamieniła.

Ale spokojnie jestem gotowa zrobić wszystko, aby moje nudne życie się zmieniło.

Jestem Elena, poznaj moją historię...




No to mamy prolog :)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.